Kiedy zaczęliśmy myśleć o budowie własnego domu, wiedziałam, że muszę mieć w nim na pewno przestronny taras. Zawsze z pewną zazdrością patrzyłam na moich znajomych, którzy mogą sobie latem wypić rano kawkę na tarasie, zjeść śniadanie na tarasie i podziwiać ogród. Kiedy wybieraliśmy więc projekt domu, to był właściwie mój jedyny wymóg i potrzeba – mieć duży taras. Kiedy mogliśmy się już wprowadzić do domu była już zima, ale kiedy tylko wiosna pozwoliła na wyjście na zewnątrz, moje poranki zawsze zaczynam od kawy na tarasie. Uwielbiam usiąść i patrzeć na moje zielone podwórze a właściwie mały ogród. Obok chodzą koty, śpiewają ptaszki i życie wydaje się o wiele bardziej przyjemne. Dobrze jest tak rozpocząć dzień, to zastrzyk energii na cały dzień. To taki mój rytuał wiosną, latem i nawet wczesną jesienią – tak długo, jak tylko pozwala nam na to pogoda. To moje ulubione miejsce w domu. Otwieram szeroko drzwi z salonu na taras i cieszę się powietrzem i widokiem. Taras to u mnie też miejsce spotkań ze znajomymi. Grillujemy, siedzimy, bawimy się i cieszymy się sobą i tym miejscem.